środa, 8 sierpnia 2012

Lud bez historii - dopisek

Cyganie podobno powiadają, że gdyby państwo było czymś dobrym, to by je mieli. Nie wiem czy to prawda. Nigdy nie słyszałem tej maksymy z ust żadnego Cygana, ale i niewiele z nimi rozmawiałem. Za to dobre są brudne, balansujące na granicy rozpadu mercedesy bez bocznych listew, dobre jest wałęsanie się ich żon i dzieciarni całymi dniami po ulicach, dobre jest stawianie sobie nagrobków przypominających mauzolea socjalistycznych wodzów, jak też wiele innych cygańskich dziwactw.
Cyganie wciąż poszukują swojego miejsca na ziemi. Ale  są tak długo w drodze, że chyba już zapomnieli gdzie idą. Dlatego ich wędrówka nigdy się nie skończy, a oni nigdy nie dotrą do swej Ziemi Obiecanej. Zapomnieli też skąd wyszli, co przysparza wielu problemów zachodnim etnografom, którzy wszystko muszą mieć skatalogowane i nie dopuszczają do siebie myśli, że mogą istnieć nacje, które guzik obchodzi historia. A ten naród to przecież ostatni koczownicy w Europie. Żyją gdzieś na jej obrzeżach, przyklejają się czasem do cywilizacji, by z jej śmietników wyciągnąć najpotrzebniejsze akurat im rzeczy. I za to ich cenię. Za fakt, że można sprzeciwić się owczemu pędowi zachodu, nie dać się wcisnąć w ciasne ramy Europejskiego dobrobytu, za drwinę z naszych urzędów, szkół, praw.
Tylko oni potrafią wpaść na pomysł zbudowania sobie prowizorycznego obozowiska w centrum Frankfurtu nad Menem (na zdjęciu). Widziałem takie ostatnio. U stóp szklanych wieżowców i kamiennych fasad banków faceci siedzieli na krzesełkach turystycznych pod brezentowymi płachtami, baby przed namiotami gotowały na przenośnych kuchenkach lub zaczepiały przechodniów próbując wcisnąć im trefne złoto. Brudna dzieciarnia biegała pomiędzy lśniącymi furami i wracającymi z pracy menadżerami w drogich garniturach. To miasteczko musiało stać tam już od dłuższego czasu, bo wszystko zdążyło zarosnąć chwastami. Widać, że sprzedawcy kosiarek nie zarobiliby wiele w państwie cygańskim, gdyby takie kiedykolwiek powstało - pomyślałem wówczas. Cyganie nie dbają zbytnio o swoje otoczenie. Może dlatego, że nigdy nie jest tak naprawdę ich.
Ale pamiętam też obóz cygański w mrocznej Rumunii lat 80-tych. To było gdzieś koło Bacău, ale może się mylę. Może bliżej południa, bo tam do dziś spotyka się sporo romskich obozowisk. Na nasz parking podjechał Polak. Szyba w jego polonezie była rozbita a z głowy lała się krew. Oznajmił tylko: niedaleko są Cyganie, uciekajcie stąd. Brzmiało groźnie, wyglądało jeszcze groźniej. To była droga do Bułgarii, tzw. tranzyt - jedyna trasa, jaką można było przejechać przez raj Słońca Karpat. Było niewyobrażalnie ciemno. Dziś nigdzie w Europie nie można doświadczyć takiej ciemności, jaka panowała u schyłku komunizmu w rumuńskich miastach i miasteczkach. Ten mrok miał w sobie coś demonicznego.
Więc ruszamy. Po kilku minutach widać ognisko. Wokół wielkiego ognia kręcą się ludzie. Dookoła poustawiane są wozy, przy nich konie. Dostajemy kamieniem w drzwi auta. Cygańskie dzieciaki siedzące w rowach taką właśnie wymyśliły sobie zabawę. Rzucanie w polskich wczasowiczów. Rzucałyby pewnie i w rumuńskie dacie, ale tylko Polacy o tej porze jeździli tą trasą. Od tego czasu nie darzę Cyganów sympatią. Pamiętam ich prowizoryczne osiedla pod Bukaresztem, albo scenę, gdy bosa baba ciągnęła na wozie swojego pijanego męża. Było to na szosie do Konstancy. Autostrada nie była jeszcze skończona. Za nimi biegło obdarte dziecko. Wyprzedzały ich czarne BMW i tuaregi wiozące w piątkowe popołudnie stołecznych nowobogackich do nadmorskich kurortów. A baba truchtem sunęła poboczem jakby nigdy nic odstawiając do domu swego wąsatego opoja. Cyganie żyją, tak jakby nie zauważali naszego świata - pomyślałem. Ale może ona to widziała, może wstydziła się swej nędzy i swego pijaczyny. Kto to wie.
Widuję ich też na Wszystkich Świętych, gdy na opolskim cmentarzu przesiadują pod wielkimi nagrobkami z czarnego granitu, które w te dni szczelnie przysłaniają kwiaty. Spędzają przy grobach całe dnie, przesiadując tłumnie do późnego wieczora. Wtedy nawet ich lubię. Kiedyś podobno odbywały się tu potężne biesiady. Niestety, zakazano ich.
Swoją drogą ciekawe, dlaczego Cyganie siedzą głównie na Bałkanach i na Słowacji. W zachodniej Europie, poza frankfurckim obozowiskiem spotykam ich tylko w Hiszpanii.
tom
Ciekawe filmy o tematyce cygańskiej:

Latcho Drom


Gadjo Dilo:



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Znajdziesz nas w Google+