wtorek, 7 sierpnia 2012

Lud bez historii


Zajrzałem dziś na blog o nazwie Jeż Węgierski, a tam zaintrygowała mnie bardzo ostatnia notka: kraj przerażonych ludzi.  Jeż Węgierski, powołując się na badania Instytutu Tárki, pisze, że według Węgrów, w ich kraju żyją dwa miliony Cyganów, milion Żydów i sześćset tysięcy Chińczyków. W rzeczywistości wśród dziesięciomilionowej populacji Republiki Węgierskiej jest 90 proc. Węgrów, Cyganów 400 tys.,  a Żydzi i Chińczycy nie mieszczą się w procentach. Badanie jest pewnie probierzem węgierskiej niechęci wobec obcych, wskaźnikiem postaw ksenofobicznych, itd., mnie jednak zastanawia co innego. Temat Cyganów dotyczy przecież całej Europy.
Ja nie pamiętam, z tygodniowego pobytu na Węgrzech w czerwcu tego roku, Cyganów. Pamiętam ich za to doskonale ze Słowacji. Osiedla romskie pojawiły się zaraz za granicą węgierską i towarzyszyły nam aż do granicy polskiej. A były to obrazki tak kolorowe i egzotyczne, że po raz kolejny długo rozmyślałem nad fenomenem tego narodu bez pisma.

Jak silne musi być poczucie odrębności i ustna tradycja i prawo, że przez tyle setek lat Cyganie nie zasymilowali się ze społecznościami wśród których żyli? (określenia Cygan używam celowo. Przede wszystkim nie widzę w nim nic obraźliwego, od setek lat w naszym regionie Europy tak Romów nazywano. Sami Romowie dopiero kilkadziesiąt lat temu wymyślili, że w myśl poprawności politycznej, aby unikać negatywnych skojarzeń, chcą aby nazywać ich Romami. Samo słowo Cygan nie było pierwotnie pejoratywne, dopiero powstałe od niego czasowniki: cyganić, ocyganić, wycyganić, sprawiły, że kojarzy się ze złodziejem, oszustem i żebrakiem. Poza tym Cyganie również mają własne słowa na określenie nie-cygana: Gadzio i nie widziałbym w tym nic obraźliwego, gdyby mnie tak nazwali). Rozumiem, że takie diaspory mogły przetrwać setki lat średniowiecza, odrodzenia i późniejszych wieków, ale wraz z nadejściem rewolucji oświeceniowej i przemysłowej, przynależność do “cywilizacji” zaczęła przynosić tyle korzyści, że wszystkie inne silne tradycyjne wspólnoty upadały.

Ja w każdym razie cieszę się, że nadal żyje kilka,  a może kilkanaście milionów Cyganów. Nie wyobrażam sobie Europy Środkowej bez nich. Tworzą lokalną kulturę na równi z innymi narodami, tylko po swojemu. Na zawsze zapewne zapamiętam Koszyce przez pryzmat kąpiącej się w fontannie gromadki romskich dzieci, a wsie wschodniej Słowacji pozostawią w moim umyśle głównie obrazek gromad Cyganów sprzedających przy leśnych drogach grzyby.

Edit: Na blogu Czechofila również ostatnio temat Cyganów. Rusza tam kampania, mająca przekonać Czechów, że Cygan nie złodziej. Hasło kampanii: “Cygan wybielił mi mieszkanie. Po prostu najlepszy malarz!”

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Znajdziesz nas w Google+