piątek, 3 sierpnia 2012

Jugo-ton


Twój barwny opis serbskiej rzeczywistości nie jest w ogóle zgodny z tym co widziałem w Słowenii, więc racja, Tito posklejał zupełnie różne krainy i nacje.  Słoweńcy chyba tylko plemiennie pozostają Słowianami: kulturowo opowiadają się raczej za niemieckim ordnungiem. Czyste wsie, czyste miasta. Jasny regulamin życia. W dzień pracujesz, w nocy śpisz. Wieczorem spacerujesz z psem. Zupełnie niewidoczni społeczni outsiderzy.
Innej byłej Jugosławii nie widziałem. Ale znam wspaniałą Jugosławię muzyczną. Przyznasz, mam nadzieję, że jugosławiańska muzyka – niezależnie od nacji – wniosła wiele dla europejskiej, a szczególnie polskiej kultury masowej. Być może takie cuda muszą rodzić się w chaosie.



Ot, choćby Goran Bregovic, gwiazda światowego formatu, ale śmiem twierdzić, że nawet we własnym kraju nie jest tak popularny jak nad Wisłą, dzięki fantastycznie zagranej i zaśpiewanej płycie z Kayah.



Pomyśl też o żywotności projektu Yugoton i Yugopolis, czyli nowych, polskich aranżacjach jugosławiańskich hitów rockowych z lat 80. Każdy Polak zna “Malcziki”



a ostatnio podśpiewuje “Ostatnią nockę”:


Swoją drogą chciałbym zauważyć, że polscy muzycy kilka lat temu odkryli, że śpiewanie mało znanych a chwytliwych coverów przynosi więcej kasy i popularności niż tworzenie czegoś nowego. Jugosławiańskie pierwowozory nie są więc wyjątkiem, tylko potwierdzeniem reguły, według której także opłaca się co roku kilku pieśniarzom wałkować od nowa Osiecką.

Ja jednak wolę pierwowzory:



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Znajdziesz nas w Google+