niedziela, 5 sierpnia 2012

Eurośmietnik


Trochę wkradło się do ostatnich wpisów narzekania na polskie wady narodowe. Szczerze, chciałbym tego uniknąć, szczególnie, że w tej kategorii jest dwóch niedoścignionych mistrzów, którzy nasze malkontenctwo nokautują ripostą:





Zostawiam to więc póki co i  zwracam wzrok i myśl ku zachodowi. Tyle lat idealizowany: wolność, demokracja, kapitalizm, kolor, uśmiech, wolna kultura. Co zostało? Z pewnością pozostało krytyczne myślenie o własnym kraju w kontrze do rajskiego zachodu.

Tymczasem nie ma do tego podstaw. Poniekąd przekonały nas o tym pozytywne, często euforyczne, opinie europejskich kibiców o organizacji Euro 2012 (polski malkontent pewnie nie do końca w to uwierzył, uznając raczej za kurtuazyjną formułę niż szczery entuzjazm).  Tak! Polska jest krajem nowoczesnym, cywilizowanym i w niczym szczególnym nie różni się od krajów “starej Europy”. W wielu elementach nawet wyprzedza ją od lata świetlne. Wiecie, że Polska jest liderem w ilości transakcji kartami zbliżeniowymi na świecie? Albo, że francuski system płatności elektronicznych potrafi zablokować dwukrotność środków, jakie wydaliśmy płacąc kartą? O tym, że w wielu krajach polskie karty płatnicze mogą nie działać już nie wspomnę (oczywiście nie wynika to z ich “przestarzałości”).

Utarło się pokazywać w zachodniej telewizji Polskę, montując kilka ujęć z wsi: walące się stodoły, pijani, roznegliżowani, brudni rolnicy, pranie na sznurkach w sadzie. Tak jakby w Europie na wsi krowy w garniturach chodziły, a rolnicy mówili wierszem!

Architektura krajów zachodniej Europy jest piękna. Gdyby niektóre francuskie, lub włoskie miasteczka przenieść pod Radom, byłyby tak śliczne, że wystąpilibyśmy o uznanie ich za światowe dziedzictwo UNESCO. Ale sami Włosi, Belgowie, Francuzi, tego piękna nie doceniają i nie traktują go jako szczególną wartość. Ot taki obrazek z Ottiglio, uroczej miejscowości na granicy Piemontu i Lombardii. Zrobiłem tam dwa zdjęcia, nie ruszając się z miejsca. Jedno ujęcie pstryknąłem na zachód:




















drugie na wschód:




















Mieszkańcy Ottiglio pewnie nie tylko nie zdają sobie sprawy w jak pięknym miejscu mieszkają, ale także narzekają na wady starego, kilkusetletniego budownictwa, w jakim przyszło im żyć.

Podobnie jest w innych krajach. We Francji nie będzie niczym nadzwyczajnym, gdy na drogę wyjdą nam krowy. Bo okazuje się, że także na zachodzie choduje się śmierdzącą zwierzynę: krowy, świnie, kury. W belgijskich Ardenach “baby” do dziś wiszą całe popołudnia w oknach, na wietrzących się pierzynach. To ich prowincjonalne okno na świat. Być może nie ruszyły się ze swojej wioski całe życie dalej niż 30-40 kilometrów, bo mobilność Europejczyków to też mit. Mobilni są, owszem, Ci, których do tego zmusza sytuacja, np. Polacy mogący zarobić trzy razy więcej za proste prace. Pokolenie Europejczyków które tworzyło wspólną Europę nie rusza się z domu, bo nie zna języków.

Języki to kolejny nasz narodowy kompleks. Od 1990 roku, gdy zgłosiliśmy swoją chęć “powrotu do Europy” wpajano nam, że musimy się uczyć języków, bo na Zachodzie WSZYSCY znają co najmniej język angielski, a często jeszcze niemiecki lub hiszpański. Więc Polacy uczyli się na hura angielszczyzny. Do nauki zapędzano pracowników biurowych, nawet tych po pięćdziesiątce, bo musieli mieć papiery, że angielski, chociaż podstawy, znają. Tymczasem na Zachodzie…

Po angielsku bez problemu dogadałem się w Anglii oczywiście i w Budapeszcie. We Francji, Włoszech, Belgii, Luksemburgu musiałem robić szybkie kursy nauki języka miejscowego, żeby coś załatwić. A przecież bywałem w międzynarodowych koncernach i rozmawiałem z ludźmi młodymi.

Naprawdę nie mamy powodów do kompleksów. To my zaczynamy zawstydzać Europę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Znajdziesz nas w Google+